piątek, 21 listopada 2014

Ciekawostki - #2

W serwisach internetowych z jedzeniem w dowozie można kupić papierosy i alkohol.

niedziela, 16 listopada 2014

Jazda autobusem w Edynburgu

W dużych miastach Królestwa Brytyjskiego jeżdżą autobusy piętrowe. Dlaczego nie takie, jak w Polsce, czyli przegubowe? To proste. Większość wielkich miast zachowała oryginalne uliczki jeszcze z czasów przed rewolucją samochodową. Z racji na to, że koń - nawet z bryczką - zajmuje niewiele miejsca a dodatkowo niewielu było na bryczkę stać, ulice były przystosowane do małego ruchu a zakręty - ciasne. Jeżdżąc autobusem w Edynburgu notorycznie skręca się pod kątem 90 stopni. Siedząc na górze, z przodu, można odnieść wrażenie że zaraz będzie zderzenie. Jeśli musisz jednocześnie przewieźć powyżej 100 osób i wjechać w skrzyżowanie o kącie prostym jest tylko jedne wyjście - zrobić autobus dwupiętrowy.

Co skłoniło mnie do postu o autobusach? Szok kulturowy, którego doznaje się podczas pierwszej jazdy.  Po pierwsze, przystanek do jazdy "przed siebie" jest zawsze po lewej stronie; z powodu ruchu lewostronnego trzeba dwa razy pomyśleć z której strony jest przystanek do jazdy "tam".

Po drugie, autobusy mają tylko jedne drzwi. Czemu? Otóż nie ma kiosków ani biletomatów. W biurze przewoźnika możesz kupić bilety miesięczne, wieloprzejazdowe ale zasadniczo bilety kupuje się u kierowcy. Jedne drzwi dają szanse, że każdy pasażer się wylegitymuje biletem. Między słowami chciałem napisać, że nie ma kontroli biletów. Wchodzisz do autobusu, witasz się z panem (serio), mówisz że chcesz bilet. Obok kierowcy stoi takie czerwone "coś", przypomina stojące pionowo pudełko na płytę CD. Wrzucasz tam pieniążka, pan patrzy przez plastikową szybkę czy się zgadza, przekręca pokrętło i pieniądze wpadają do skrytki. Wszystko trąci trochę techniką radziecką z lat 50-tych. Jeżeli masz przy sobie większy bagaż, zostawia się go na specjalnym miejscu koło drzwi i - będąc turystą - idzie na górę. Z racji na monitoring i ogólny dobrobyt obywateli nie należy się bać, że ktoś zawinie nasze bagaże. Co ważniejsze, społeczeństwo nie ma znieczulicy; ktoś by zareagował.

Sama podróż trwa długo. Normalne linie pokonują 10 km w około godzinę. Należy też pamiętać, że godziny na rozkładzie są przybliżone. To nie żart.

Brytyjska szkoła prowadzenia autobusów przewiduje, że pasażer jest dzielny i ma silnych odruch chwytny. Lepiej się (silnie) trzymać poręczy, bo kierowcy nie rozumieją czym jest płynna jazda. Mimo tego przed samym wyjściem większość pasażerów mówi "Thank you!" do kierowcy.

Najsilniejszym "dziwactwem" jest to, że cała komunikacja jest taka nieśpieszna. Autobus przyjechał 4 minuty po czasie, przejechał 2 przystanki i dochodzi do zmiany kierowców. Panowie jeszcze chwilę porozmawiają, pośmieją się, nowy kierowca zaloguje się w komputerze autobusu i wtedy - z 8 minutowym opóźnieniem - ruszacie z nadzieją, że na następnym przystanku nie spotkacie 20 osób chcących kupić bilet.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Hello!

Oprócz standardowego Good morning oraz Hello można spotkać parę powitań, których nie znajdziesz w podręczniku.

  • hiya - zapożyczony z amerykańskiego nieformalny zwrot powitalny. Częsty w Szkocji.
  • hello - czytane jak halo z ordynarnie polskim akcentem i długim "a"

Tutaj kończy się kanon tradycyjnych powitań z podręcznika i zaczyna życie. W Wielkiej Brytanii bardzo często wita się kogoś powiedzeniem Are you alright? (jak się masz), na które można powiedzieć że I am fine (jest dobrze), ale równie dobrze można odpowiedzieć tym samym pytaniem bez podawania odpowiedzi.

W kulturze brytyjskiej nie ma obyczaju marudzenia, więc zawsze na pytanie o samopoczucie odpowiada się, że jest dobrze, bądź not so bad (nienajgorzej). Czemu? Anglik z pracy odpowiedział mi że niezbyt ich interesuje czyjaś historia dnia. Z drugiej strony to głupio tak spotkać kolegę z pracy w kuchni i nie zagadać.

Często spotyka się pytanie Are you alright? skrócone do postaci Alright/Awright?. Zgodnie z kanonem najlepiej odpowiedzieć tym samym pytaniem i - znowu - nie wchodzić w pełną odpowiedź. Częstym zderzeniem kultury jest niezrozumienie sytuacji, w której Brytyjczyk pyta Awright? i nie czekając na nasz wywód idzie po kawę. Istotą jest zrozumienie, że to pytanie jest po prostu przywitaniem.

W tutejszej tradycji zakorzenione są małe rozmówki (small talks), które sprowadzają się do krótkich, powierzchownych pogaduszek z nieznajomymi. Stojąc w kolejce lub siedząc obok obcego w autobusie można spodziewać się, że nieznajomy zagai. Taki obyczaj. Przeprowadzi szybką rozmowę o pogodzie, która jest not so bad i zapyta czy jesteśmy awright. Dobrze jest mówić, że wszystko w porządku i jest nienajgorzej, bo przecież gdyby każdy z nas zaczął wylewać żale to nikt by się nie odważył na podjęcie małej (?) rozmówki.

W kontraście do Kanady/USA nie stosuje się powitania good day.

niedziela, 2 listopada 2014

Kultura pubowa

Będąc w Zjednoczonym Królestwie warto wejść do tradycyjnego pubu. W całym Królestwie Brytyjskim istnieje kultura pubowa. Po pracy, nie tylko w weekendy, masy ludzi idą do pubu aby napić się piwa (Ale, Stout) i porozmawiać o piłce nożnej. Możesz tam spotkać zarówno młodych jak i bardzo wiekowych. Słowo pub to skrót od "public place" (miejsce publiczne), czyli lokal gdzie się ludzie spotykają. W kulturze anglosaskiej nie ma obyczaju spraszania gości do domu, wpadania na herbatkę czy niezapowiedzianych odwiedzin. Ewentualne odwiedziny są zawsze zapowiedziane.

Tutejsze puby mają swój styl, często to miejsca z ponad wiekową tradycją, wykończone drewnem, loże obite skórą a do tego bar, koniecznie z prawdziwego drewna. W Szkocji często spotyka się nazwę "Alehouse", co związane jest z tradycją picia "Ale". Będąc w jednym z takich miejsc polecam zapytać barmana o tradycje tego lokalu i ciekawostki. W jednym z pubów w Edynburgu ("Sheep Heid" - owcza głowa) istnieje tor do kręgli. Gdy ubijano owcę jej głowa służyła za kulę do kręgli, stąd nazwa lokalu.

Poza faktem, że spotkasz w pubie wszystkich od robotników po menedżerów warto wspomnieć o ubikacjach męskich. Po pierwsze: większość lokali ma kondomomat. Po drugie: zamiast pisuarów zazwyczaj są długie aluminiowe lub ceramiczne "wanienki" długości np. 2 metrów. Stojąc obok można zawstydzić rozmówcę siłą strumienia. Po trzecie: oprócz mydła do rąk znajdziesz także odżywkę do rąk, najczęściej o zapachu mydła. Szkoci przykładają dużą wagę do dobrych mydeł.

To nie koniec ciekawostek. Do większości pubów wolno wprowadzać psy. Żeby było śmieszniej, chyba nigdy w Szkocji nie widziałem psa w kagańcu, tym bardziej w pubie. Jeśli to wydaje się dziwne, to co dopiero przychodzenie z dziećmi. Otóż mnóstwo pubów nie ma nic przeciwko dzieciom. Ba, w Cross&Corner (w którym zrobiono zdjęcie po lewej) jest nawet wózek dla dzieci, taki dyżurny, gdyby maluch zrobił się senny; dodatkowo jest też także kącik dla dzieciaków z kolorowankami, niskim stolikiem etc. Tutaj nie obowiązuje ustawa o wychowaniu w trzeźwości. Co prawda małoletnim nie wolno sprzedawać alkoholu, ale nikt nie robi trudności z powodu tego, że dziecko widzi jak tata pije piwo.

Kończąc temat pubów i alkoholu chcę tylko wspomnieć, że wszystkie rodzaje piw "Ale" są gorzkie w porównaniu do piw popularnych w Polsce. Szczególnie podgatunki IPA i Stout mogą się wydać nie do wypicia.