niedziela, 16 listopada 2014

Jazda autobusem w Edynburgu

W dużych miastach Królestwa Brytyjskiego jeżdżą autobusy piętrowe. Dlaczego nie takie, jak w Polsce, czyli przegubowe? To proste. Większość wielkich miast zachowała oryginalne uliczki jeszcze z czasów przed rewolucją samochodową. Z racji na to, że koń - nawet z bryczką - zajmuje niewiele miejsca a dodatkowo niewielu było na bryczkę stać, ulice były przystosowane do małego ruchu a zakręty - ciasne. Jeżdżąc autobusem w Edynburgu notorycznie skręca się pod kątem 90 stopni. Siedząc na górze, z przodu, można odnieść wrażenie że zaraz będzie zderzenie. Jeśli musisz jednocześnie przewieźć powyżej 100 osób i wjechać w skrzyżowanie o kącie prostym jest tylko jedne wyjście - zrobić autobus dwupiętrowy.

Co skłoniło mnie do postu o autobusach? Szok kulturowy, którego doznaje się podczas pierwszej jazdy.  Po pierwsze, przystanek do jazdy "przed siebie" jest zawsze po lewej stronie; z powodu ruchu lewostronnego trzeba dwa razy pomyśleć z której strony jest przystanek do jazdy "tam".

Po drugie, autobusy mają tylko jedne drzwi. Czemu? Otóż nie ma kiosków ani biletomatów. W biurze przewoźnika możesz kupić bilety miesięczne, wieloprzejazdowe ale zasadniczo bilety kupuje się u kierowcy. Jedne drzwi dają szanse, że każdy pasażer się wylegitymuje biletem. Między słowami chciałem napisać, że nie ma kontroli biletów. Wchodzisz do autobusu, witasz się z panem (serio), mówisz że chcesz bilet. Obok kierowcy stoi takie czerwone "coś", przypomina stojące pionowo pudełko na płytę CD. Wrzucasz tam pieniążka, pan patrzy przez plastikową szybkę czy się zgadza, przekręca pokrętło i pieniądze wpadają do skrytki. Wszystko trąci trochę techniką radziecką z lat 50-tych. Jeżeli masz przy sobie większy bagaż, zostawia się go na specjalnym miejscu koło drzwi i - będąc turystą - idzie na górę. Z racji na monitoring i ogólny dobrobyt obywateli nie należy się bać, że ktoś zawinie nasze bagaże. Co ważniejsze, społeczeństwo nie ma znieczulicy; ktoś by zareagował.

Sama podróż trwa długo. Normalne linie pokonują 10 km w około godzinę. Należy też pamiętać, że godziny na rozkładzie są przybliżone. To nie żart.

Brytyjska szkoła prowadzenia autobusów przewiduje, że pasażer jest dzielny i ma silnych odruch chwytny. Lepiej się (silnie) trzymać poręczy, bo kierowcy nie rozumieją czym jest płynna jazda. Mimo tego przed samym wyjściem większość pasażerów mówi "Thank you!" do kierowcy.

Najsilniejszym "dziwactwem" jest to, że cała komunikacja jest taka nieśpieszna. Autobus przyjechał 4 minuty po czasie, przejechał 2 przystanki i dochodzi do zmiany kierowców. Panowie jeszcze chwilę porozmawiają, pośmieją się, nowy kierowca zaloguje się w komputerze autobusu i wtedy - z 8 minutowym opóźnieniem - ruszacie z nadzieją, że na następnym przystanku nie spotkacie 20 osób chcących kupić bilet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz